Czy zdobywczyni tytułu gry roku od HeavyCardboard jest naprawdę taka dobra? Mieliśmy się o tym przekonać w ostatni piątek…
Na ten tytuł czekaliśmy bardzo długo. Od momentu gdy Michał zdecydował się na zakup, to najpierw zwlekaliśmy z zamówieniem. Bo gra w wersji z kartonową planszą ciągle była niedostępna (tak jest zresztą do dzisiaj). Potem czekaliśmy w kolejce do produkcji i jeszcze ponad miesiąc na przesyłkę.
Ogólnie kupa czekania ale czy warto było???
Najpierw może o wykonaniu, bo 1822 używa najmniejszych kafli torów jakie widziałem(!) i miałem naprawdę duże obawy jak będzie się nimi grało. Kilka z nich otrzymaliśmy uszkodzonych, ale Scott obiecał ich wymianę.
Poza tym plansza jest 3 częściowa, każda z części nie jest ze sobą połączona. Było ryzyko że będzie się to wszystko przesuwać i w pewnym momencie gry się rozleci.
Ale wszystko zdało egzamin, nic się nie rozlatywało a kafle były czytelne i nasze wielkie łapska dały im radę. Ich wielkość w niczym nie przeszkadzała.
Poza tym na pochwałę, wielką, wielką pochwałę zasługują karty certyfikatów i pociągów. Ich faktura jest fantastyczna. Bardzo przyjemnie się ich używa i w ogóle się nie sklejają.
Reszta elementów jest OK, nie ma się czego przyczepić. Graficznie też jest wszystko dobrze przemyślane i bardzo ładnie prezentuje się na stole.
A teraz mechanika czyli najważniejsza część gry. Bo z tego powodu gra otrzymała nagrodę od HC. Sercem gry są licytacje które odbywają się w trakcie rundy giełdowej i są rozstrzygane po jej zakończeniu.
W rundzie giełdowej dochodzi więc dodatkowa akcja którą można zagrać: licytacji. W każdej licytacji biorą udział 3 firmy prywatne z 18, 3 koncesje które umożliwiają zakup spółek publicznych, oraz 4 małe firmy (z 24) które działają jak spółki publiczne ale mają jeden certyfikat i mogą być przez spółki publiczne przejęte. Żadna inna firma spoza licytacji nie może być uruchomiona(przynajmniej przez długi czas gry), więc ilość kombinacji otwarcia gry jest OLBRZYMIA i o to głownie autorowi chodziło.
Licytacje działają bardzo sprawnie: każdy gracz ma kilka własnych tokenów do oznaczania licytacji w jakich bierze udział i ceny jaką zalicytował. Co fajne: jeśli ktoś nas przelicytuje i spasujemy w danej licytacji, to nasz znacznik zostaje w tym miejscu zablokowany i wraca do nas dopiero na koniec rundy giełdowej. Nie ma więc sytuacji gdy skaczemy z kwiatka na kwiatek i podbijamy stawki, znaczniki musimy umieszczać bardzo ostrożnie, patrząc co robią przeciwnicy.
Ta mechanika bardzo mi się spodobała i nie mogę się doczekać tego co przyniesie kolejna gra.
Pociągi: tutaj doszła jedna ciekawostka, mianowicie pociągi lokalne które są najtańsze i które kursują tylko w obrębie jednego miasta + maksymalnie 1 małego miasteczka. Dużych zysków z nich nie osiągniemy ale jest ich bardzo DUŻO i możemy je zmodernizować na pociągi 2. Ich oszałamiająca ilość jest trochę zwodnicza – w naszej grze bardzo szybko pociągi te się skończyły i Ci gracze których spółki oparły karierę na najtańszych pociągach, szybko przekonali się że muszą dopłacić do nowego taboru z własnej kieszeni.
Uruchamianie spółek publicznych: tutaj też jest fajnie ale odpadł jeden element który bardzo lubię. Mianowicie najpierw licytujemy koncesję, taka koncesja pozwala nam dopiero uruchomić firmę w następnej rundzie giełdowej (jeśli jesteśmy w fazie pociągów 2). Spółki publiczne uruchamiamy w sposób podobny jak w 1846, czyli zamieniamy koncesję na certyfikat prezesa, spółka za ten certyfikat otrzymuje kasę a cała reszta akcji trafia do skarbca spółki. Jeśli ktoś zakupi akcje ze skarbca to spółka dostaje za nie kasę i ma środki na rozwój. Inaczej biada nam. Więc po woli skupujemy sami akcje naszych spółek. Gospodarując w nich każde wolne środki. I tu jest ten element dla którego wolę inne osiemnastki od 1846.
Bo w każdej 18xx której zasady bazują na 1830, mamy stosunkowo szybko, czasami nawet na początku gry, kasę którą chcemy gdzieś zainwestować – bo nie możemy zakupić więcej udziałów we własnej firmie bądź nie mamy jeszcze kasy na to aby własną firmę uruchomić.
W piątek zdałem sobie sprawę że jest to druga najfajniejsza dla mnie część mechaniki 18xx(po ‘train rush’ czyli wyścigu technologicznym). Taka inwestycja innych graczy w moje akcje i odwrotnie stawia przed graczami pytania natury psychologicznej: Po co inwestujesz w moje akcje? Czy jesteś akcjonariuszem długoterminowym? Czy chcesz zaraz po wzroście kursu akcji, zebrać zyski i wyjść z tej inwestycji?
Jedna i druga strona chce przewidzieć ruchy przeciwnika, tak aby go ubiec i samemu na tej inwestycji zarobić jak najwięcej.
W 1846 i 1822 tego właśnie mi brakuje. Inwestycje w akcje spółek innych graczy robimy późno, gry firmy już na dobre się rozkręciły, ale, ale, zastanawiam się czy dobrze gramy? 1822 umożliwia dużo więcej manewrów giełdowych niż 1846. 1822 ma pełną giełdę i kurs akcji spada o 1 za każdą sprzedaną akcję. Może więc warto inwestować w innych akcje, zaraz na początku gry? Po to aby zbić kurs przeciwnikowi, po to aby (gdy kurs jest jeszcze niski) akcje dały mały dochód jego firmie. Może przeciwnik zachłyśnie się kasą i przeinwestuje zaraz na początku gry? 😉
Na te pytania będziemy znać odpowiedź dopiero po następnych grach. Widzicie że 18xx nie są takie proste. To nie Terra Mystica gdzie mamy prosty plan działań do przodu i nikt nam nie popsuje zamierzeń. 18xx kipią od współzależności między graczami. I dlatego tak je lubię 🙂
Wracając do 1822.
Pozostała do opisania mapa, ta wygląda na bardzo ciekawą z wieloma niuansami i możliwościami zarówno dużych dochodów jak i psucia planów. Londyn wydaje się centralnym, najbardziej dochodowym miejscem do którego trzeba się podłączyć. Na dalekiej północy mamy z kolei bardzo dochodowe dalekie połączenia. W naszej grze każdy zaczął w innym miejscu(za wyjątkiem Londynu) i długi czas budowaliśmy odrębne sieci.
Podsumowując: wydaje się że będzie to dobry tytuł w który jeszcze nie potrafimy grać. To po pierwsze, a po drugie: liczba graczy, była nas tylko trójka. Gra może dużo zyskać gdy będziemy mogli zagrać w większym gronie. Następna próba jeszcze w styczniu.
Czas gry wyniósł 5 godzin i 47 minut (bez tłumaczenia). Sporo i to z bardzo szybkim nowym graczem! :(, więc niestety nie będziemy mieli zbyt wielu okazji aby w niego zagrać. Odnośnie nowego gracza, też trzeba o nim wspomnieć, inaczej nie byłoby grania. Tak, znowu nas ktoś uratował 🙂 Przybył z Krakowa i będzie do nas zaglądał od czasu do czasu, a jest nim Galatolol. Jupii 🙂
Na uwagę zasługuje też fakt że nasza gra skończyła się zanim doszliśmy do pociągów 6! Po prostu Michał wiedział że wygrywa bo tylko jedna z jego firm mogła kupić pociąg, reszta firm była na limicie pociągów i nie miała nic do powiedzenia w tej kwestii.
Wyniki: Michał 8528, Magole 8130, Galatolol 6411
Druga gra piątkowego spotkania to szybki tytuł czyli Osadnicy z Catanu.
Zabiło komuś szybciej serce? Spokojnie, żartuję oczywiście 😉
Drugą grą była klasyka 1936jr, szybka i pełna osiemnastka którą znamy już na wskroś. Michał postanowił że tym razem zagra inaczej i chyba przekonał się że GCL jest do d… Ja zmonopolizowałem południe z Amsterdamem włącznie. Generalnie świetny, szybki tytuł, zarówno dla początkujących jak i dla wyjadaczy.
Czas gry: 2 godziny i 44 minuty
Wyniki: Magole 5941, Galatolol 4744, Michał 4112
Przeklejam swoją opinię z forum:
Zaraz po grze w 1822 pomyślałem sobie, że „jest tu trochę dobrego, ale brakuje doszlifowania”, lecz im więcej czasu upływało, tym bardziej ją doceniałem i zdecydowanie chciałbym zagrać raz jeszcze, gdy będzie okazja. Tylko zastrzegam – i jest to w sumie kwestia natury psychologicznej – przy moim znikomym osiemnastkowym doświadczeniu (1800, 1889) nietrudno dowolnemu bardziej rozbudowanemu tytułowi posiadać mechanikę, której nie wymyślił, ale która dla mnie jest nowa i (niesłusznie?) zawyża jego ocenę. W tym przypadku były to małe firmy (mają swój pociąg, połowa zysku do skarbca, połowa do nas; czerpiemy sobie kasiorę, a gdy przyjdzie pora na wymianę taboru, to wcielamy firmę do spółki publicznej), bardzo mi się spodobały. Docelowe miasta dużych spółek (punktowane podwójnie) także są fajnym pomysłem.
Co do wad: mnie, w przeciwieństwie do magole, licytacja nie podeszła. Gdy mieliśmy wiele kasy, to się w kółko przebijaliśmy o 5, gdy jej brakowało, nie rywalizowaliśmy prawie w ogóle. Nie czułem, by to cokolwiek wnosiło (z tym, że graliśmy na trzech, więc siłą rzeczy było luźniej; ponadto wtedy ma się więcej znaczników do licytacji).
Mniej więcej wtedy, gdy każdy miał dużą spółkę (jakoś w 1/3 gry), przestaliśmy zupełnie kupować nowe małe firmy. Może to nasz błąd, z drugiej strony najtańszy pociąg wówczas był już za 500 (?), więc nie widziałem w tym korzyści.
Momentami ciężko było się połapać co i jak, gracze mieli rzeczy typu dwie duże spółki, trzy małe firmy, prywatne ze zdolnościami – na więcej graczy powinno być to bardziej rozrzedzone. Jako, że były po dwie rundy operacyjne i małe firmy też mogą stawiać tory, trochę było do roboty. W sumie często rozpatrywaliśmy to symultanicznie.
Jeśli chodzi o czas gry, to mi szybko zleciało i generalnie się nie dłużyło. Chętnie powtórzę, ale koniecznie w przynajmniej 4 osoby.
Potem zagraliśmy w 1836jr, które jest do zagrania w normalnym planszówkowym czasie, a przy tym nie jest wykastrowane jak 1800.
PS
W tej relacji trochę niesprawiedliwie potraktowana Terra Mystica ?