Women and 18xx games (what my wife thinks about 18xx)

I read my husband’s articles on the blog with considerable interest and I have no doubt – he is crazy about 18xx and he has a great desire to infect others with his hobby.

I have been thinking about writing a few words about my “adventure” with these games for a long time, but my fast and intense life did not give me much time so far, and I did not know exactly what to write about.

I’ve played 10 times so far. I won’t mention the titles of all games because I don’t know why but I do not remember them 🙂

The first game was probably 1830, then a few others, and during the last vacation I played Australia and 18GB.

The mechanics in all these games, although similar, are still a set of not completely related steps to me.
I understand that you should start well, i.e. choose the best private companies, and then the first company. The operation of the stock market appeal to me (although a stock market with more than one size still causes me trouble). I understand the dividend payments or their suspension. The stock rounds get complicated when to be restricted by the certificate limit. I try to be careful so that other players do not give me the so-called bankrupt, or other unprofitable company, because I could not get out of it.
The operational round is usually pleasant, unless there are already a lot of tracks on the board, then terrible “muddy”, because what can you do to help yourself and not harm others (I mean that my nature does not allow to harm). And when the construction of the tracks is not so simple, as in 18GB – my mind is boiling, even though it seemed interesting to me. Counting routes is a bit overwhelming me, luckily my favorite rule is that if any of the players finds a better route, I have to follow it, so usually someone with me is looking for the best route.

What I do not like in these games is blocking the route by stations. I usually have resistance to block someone’s route, but others don’t. So sometimes, after such a block, I waited for the end of the game, building another route, and so for 2 hours – boredom.

The difficulty in trying to win, however, results from two basic things: the first is the inability to use the rules to create a specific strategy. I usually play a completely new title for me, so I’m learning it and others can already see what to do this time. I can’t plan my moves far ahead, I focus on here and now. I have the impression that I play predictably, so I’m an easy opponent. In addition, I am so frustrated with help of players who pursue their own goals and hints at my expense, although they seem beneficial in the short run, they help themselves rather than me. Fortunately, there are also those whose help teaches me how to play, that is, they suggest various variants, not hiding the consequences (because all the moves are good for someone, bad for others).

Another problem is playing with your own husband. This is the topic for the next article 🙂
Let me just mention that “kicks” from a loved one hurt more than from a stranger. And the wife’s expectation that her husband will prove loyal in every aspect of life is difficult to turn off.

The last thing I want to write about that doesn’t make the game easy may seem ridiculous, but it’s real, it’s feminine sentimentality. Well, that’s not why you buy a company, develop it, load time, getin on it, and then, after apologizing, flush it down the toilet. Even at the end of the game the money are most important, getting rid of such a favorite (red one :)) is still a great pity, gentlemen.

Perhaps these feelings do not apply to every woman playing in 18xx, but for me they became an inspiration to write this article. Of course, I could develop some more threads (e.g. husband as a teammate), but I will try it later. To sum up, playing 18xx is more and more interesting for me, but the satisfaction from the game is still growing.

Ania


Original version:

Czytam na blogu artykuły mojego męża z niemałym zainteresowaniem i nie mam wątpliwości – on ma bzika na punkcie 18xx i ogromną chęć zarażania tym innych.

Od dawna noszę się z zamiarem napisania kilku słów o mojej „przygodzie” z tymi grami, ale dotychczas moje szybkie i intensywne życie nie dało mi zbyt wiele czasu, a i nie wiedziałam, o czym dokładnie miałabym pisać.

Grałam dotąd 10 razy. Tytułów wszystkich gier nie wymienię, bo nie wiem czemu, mylą mi się strasznie 🙂

Pierwsza gra to bodajże 1830, potem kilka innych, a w czasie ostatnich wakacji grałam w Australię i 18GB.

Mechanika we wszystkich grach, choć taka podobna, jest dla mnie ciągle zbiorem nie do końca powiązanych ze sobą posunięć.
Rozumiem, że należy dobrze zacząć, czyli wybrać firmy prywatne, a potem pierwszą spółkę, która ma jeździć pociągami. Jasne dla mnie jest działanie giełdy (choć ciągle sprawia mi kłopot giełda o wyższych wymiarach niż jeden). Wypłacanie dywidend, czy wstrzymywanie wypłat rozumiem. Runda giełdowa robi się skomplikowana, gdy zaczynam być ograniczona limitem certyfikatów. Staram się być ostrożna, żeby inni gracze nie wcisnęli mi tzw. bankruta, albo innej nierentownej firmy, bo nie umiałabym z tego wyjść.
Runda operacyjna jest zwykle przyjemna, chyba że na planszy jest już mnóstwo torów, wtedy straszne „zamulam”, bo co tu zrobić, żeby sobie pomóc a innym zaszkodzić (nadmienię, że moja natura nie pozwala szkodzić). A gdy budowa torów nie jest taka prosta, tak jak w 18GB – mózg się lasuje, choć to nawet wydało mi się ciekawe. Liczenie tras mnie nieco przerasta, na szczęście jest moja ulubiona zasada, że jeśli ktoś z grających znajdzie lepszą trasę, muszę nią jechać, więc zwykle ktoś ze mną szuka najkorzystniejszej drogi.

To, czego nie lubię w tych grach to blokowanie przejazdu stacjami. Ja zwykle mam opory, by komuś zablokować trasę, jednak inni jakoś nie. Więc bywało, że po takim bloku, czekałam na koniec gry, budując innym trasę, i tak przez 2 godziny – nuda.

Trudność w dążeniu do wygranej wynika jednak z dwóch podstawowych rzeczy: pierwsza to brak umiejętności wykorzystania zasad do stworzenia jakiejś konkretnej strategii. Zwykle gram w zupełnie nowy dla mnie tytuł, więc uczę się, a inni już widzą, co mogą zrobić tym razem. Nie potrafię zaplanować ruchów daleko do przodu, raczej skupiam się na tu i teraz. Mam wrażenie, że gram przewidywalnie, więc jestem łatwym graczem. Dodatkowo frustruje mnie tzw. pomoc graczy, którzy moim kosztem dążą do własnych celów i ich podpowiedzi, choć w krótkiej perspektywie wydają się korzystne, okazują się pomóc raczej im, a nie mnie. Na szczęście są i tacy, których pomoc uczy mnie gry, czyli podpowiadają różne warianty, nie kryjąc konsekwencji (bo przecież wszystkie posunięcia są dla kogoś dobre, dla kogoś złe).

Inny problem to granie z własnym mężem. To temat na kolejny artykuł 🙂
Wspomnę tylko, że „szpile” od ukochanej osoby bolą bardziej niż od obcego. A oczekiwanie żony, że jej mąż okaże się lojalnym w każdym aspekcie życia, trudno wyłączyć.

Ostatnia rzecz nieułatwiająca mi gry, o której chce napisać, może wydać się śmieszna, ale jest prawdziwa, to kobiecy sentymentalizm. Cóż, nie po to kupuje się firmę, rozwija się ją, ładuje czas, zaangażowanie, żeby potem ją, za przeproszeniem, spuścić z falami sedesu. Nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku ważne są pieniądze, pozbycie się takiej ulubionej (do tego jeszcze czerwonej 🙂 ) firmy to przecież, Panowie, wielka szkoda.

Być może te odczucia nie dotyczą każdej grającej w 18xx kobiety, ale dla mnie stały się inspiracją do napisania tego artykułu. Oczywiście niektóre wątki mogłabym rozwinąć bardziej (np. mąż jako współgracz), ale podaruję sobie na razie. Podsumowując, granie w 18xx dla mnie jest coraz ciekawsze, ale często szkoda mi czasu potrzebnego na rozgrywkę, bo satysfakcja z gry jeszcze nie jest wystarczająca.

3 thoughts on “Women and 18xx games (what my wife thinks about 18xx)”

  1. I do not believe it is a gender difference, but an individual difference. Some players do not like the direct conflict of blocking with stations, some players prefer to play run-good-company games and so on.

    1. You are right, individual personality is very important, but I think that some of the factors that my Ania mentioned will be foreign to men and in turn very close to women.

  2. I’m female and I love 18XX but discovered it for myself not through a partner. I think what the article describes is more what happens when someone’s partner joins in and they aren’t ‘a natural fit’ for the system perhaps. I have male friends I play euros with who avoid 18XX because they find getting tokened out upsetting, dislike direct conflict and find pivoting hard. Really don’t think it’s a gender thing.

Leave a Reply