18Africa – first impressions

18Africa is the 5th title that I made myself as a print-and-play. Before doing it, I was very concerned, especially when I first looked at the manual and I read about the random rules of card distribution, but in the end, I was tempted by the beautiful graphics. Of course, it is beautiful as for 18xx standards, but you must admit that corporate cards, a huge map (which was quite a challenge), and company stations have a wonderful atmosphere.

To be absolutely sure, I even made a trial drawing of cards from other games and it turned out that there is no tragedy and maybe this mechanic is solid enough.

It was in May, before the holidays, before cutting the big toe, before changing the car…. yes it took a while to make 18Africa.
A week ago, I was still polishing the game, and last Friday we managed to play it. The play took us 4 hours from start to finish. And once again we managed to alienate Jarek to 18xx, to whom I promised emotions, and it turned out just like that.

Why? Because 18Africa is a completely new land, if you think that you like 18xx, it means that you have not met them all.
Michał will probably scream that we have omitted a few rules, that it could have been different, and that the game should be given one more chance. So, I’ll play one more time to see if I’m right.
Because Africa is the land of local leaders, such as warlords who rule their land and have 10 wives. Either you are one of them or you pick the ground with a stick. In our game, Michał was one who had many wives, and we played with sticks. He was lucky every now and then, and we were fighting the plague.

Okay, let me get down to details because in 18xx there are no wives, no sticks, and no plague. There are shares of companies that in 18Africa are distributed randomly between players at the beginning of the game. They are simply shuffled together and each player gets x cards. Half of them are discarded by the player, the discarded cards are then openly auctioned between the players, one after the other. In this way, we create a collection of shares in our hands. Later, during the game, we will only be able to buy these shares.
You thought you would get them for free? Oh no, Africa is civilized after all, at least a little bit ?

There is quite a large number of shares that can be purchased from the bank during the game. They are all hidden on the pile of cards and we do not know where is the share that would fit our hands. So civilization has not arrived here and that is why we buy them randomly. So we reveal the first card in advance and if it suits us, we buy it at the issue price (printed on the card), we can make such a purchase up to 3 times in our turn. However, if we pass, we immediately lose the turn (even if we have passed after the first share). Once I was able to draw the company’s card in this way, which was much more expensive.

Of course, we made a mistake because we threw out too few companies at the beginning of the game. There should be 9 of them and there were 12 of them in our game! So the pile of uncivilized cards should be almost exhausted in our game, while there was still quite a lot of them.

Now about trains. Trains don’t get rusted! ? – booo, my favorite mechanism of 18xx doesn’t work in this game and you can’t go bankrupt because of that. But we underestimated the trains because the better ones drive the income so much that the first player who gets them leaves the rest behind. They just double the income, and the best ones even multiply it by three. So blocking the route won’t help, it’s just that you either have good trains or you are playing with a stick in the sand;).

The companies are started as in the 1849 game, all you need is a president’s share (or 3 common shares) and the business is up and running. Except that the rest of the shares do not go to the company’s treasury, because they are in the hands of opponents or on a pile that will be successively discovered. So if you are lucky you have 3-4 shares and you can invest in the company by buying its shares from your own hand. And what next? Well, in our game, Michał was the luckiest, he quickly collected 60% of the shares of one of the companies (you can have 100% shares in the company), someone had 30% of the rest of them and his company quickly had money to invest.

This is how Michael flew away, partly because of our mistakes, partly because of inexperience. We will try again, play according to the rules, with the knowledge we already have. Will we convince ourselves to wild Africa? I know one thing: the next game will definitely be different ?


18Africa jest moim 5 tytułem, który samodzielnie zrobiłem jako print-and-play. Przed jego wykonaniem miałem duże obawy, szczególnie gdy przejrzałem po raz pierwszy instrukcję i przeczytałem o losowych zasadach dystrybucji kart, ale ostatecznie skusiłem się przepiękną grafiką. Przepiękną oczywiście jak na standardy 18xx, ale sami przyznajcie, że karty korporacji, olbrzymia mapa (która była nie lada wyzwaniem) i stacje spółek mają przcudowny klimat.

Żeby przekonać się na 100%, zrobiłem nawet próbne losowanie kart z innych gier i okazało się, że tragedii nie ma i może ta mechanika ma ręce i nogi.
To było w maju, jeszcze przed wakacjami, przed obcięciem palucha, przed zmianą auta…. tak, tak, zrobienie 18Africa trochę trwało.
Tydzień temu grę jeszcze szlifowałem, a w ostatni piątek udało nam się grę rozłożyć. I zagrać w 4 godziny od początku do końca. I po raz kolejny zrazić do 18xx Jarka, któremu obiecałem emocje, a wyszło tak sobie.
Czemu? Bo 18Africa to zupełnie nowy ląd, jeśli wydaje Ci się, że lubisz osiemnastki, to znaczy że nie poznałeś ich wszystkich.
Michał pewnie zaraz będzie krzyczał, że pominęliśmy kilka zasad, że mogło być inaczej i że trzeba dać grze jeszcze jedną szansę. Spoko, ja zagram jeszcze raz, aby przekonać się, czy mam rację.
Bo Afryka to kraina lokalnych przywódców, takich watażków którzy rządzą na swojej ziemi i mają po 10 żon. Albo jesteś jednym z nich albo dłubiesz patykiem w ziemi. W naszej grze Michał był tym, co miał wiele żon, a my bawiliśmy się patykami. Jemu co chwilę sprzyjało szczęście, a my walczyliśmy z zarazą.

Dobra, przejdę do konkretów, bo w 18xx nie ma ani żon, ani patyków, ani zarazy. Są akcje przedsiębiorstw, które w 18Africa są na początku gry dystrybuowane w sposób losowy pomiędzy graczami. Po prostu wszystkie razem się tasuje i każdy z graczy dostaje po x kart. Z nich połowę gracz odrzuca, karty odrzucone są następnie jawnie licytowane pomiędzy graczami, jedna po drugiej. W taki sposób tworzy nam się na ręce jakiś zbiór udziałów. Później, już w czasie gry, będziemy mogli dopiero kupić te udziały.
Myślałeś że je dostaniesz za friko? O nie, Afryka jest jednak cywilizowana, przynajmniej trochę ?
Pozostaje całkiem pokaźna liczba certyfikatów, które w trakcie gry można kupić z banku. Wszystkie one są zakryte na stosie kart i nie wiemy gdzie jest certyfikat, który by nam pasował do ręki. Czyli cywilizacja tutaj nie dotarła i dlatego kupujemy je trochę w ciemno. Odsłaniamy więc pierwszą z góry kartę i jeśli nam pasuje to kupujemy ją w cenie emisyjnej (nadrukowanej na karcie), taki zakup możemy zrobić maksymalnie 3 razy w naszej turze. Jeśli jednak spasujemy, to od razu tracimy turę (nawet jeśli spasowaliśmy po pierwszym certyfikacie). Mi raz udało się w ten sposób pociągnąć kartę spółki, która była dużo droższa.

Oczywiście zrobiliśmy błąd, bo odrzuciliśmy za mało spółek na początku gry. Powinno zostać ich 9 a w naszej grze było ich 12! Więc stos kart nieucywilizowanych powinien się w naszej grze prawie wyczerpać, a tymczasem ciągle były w nim karty i to całkiem sporo.

Teraz pociągi: uwaga, uwaga! Pociągi się nie starzeją! ? – buuu, mój ulubiony mechanizm w tej grze nie działa i nie można przez to zbankrutować. Ale pociągów nie doceniliśmy, bo te lepsze tak napędzają dochody, że pierwszy gracz który je pozyska od razu zostawia resztę z tyłu. One po prostu podwajają dochód, a te najlepsze nawet go mnożą przez trzy. Więc blokowanie trasy nic tu nie pomoże, po prostu, albo masz dobre pociągi albo bawisz się patykiem w piachu ;).

Spółki są uruchamiane jak w 1849, wystarczy akcja prezesa(lub 3 akcje zwykłe) i firma działa. Z wyjątkiem, że reszta akcji nie trafia do skarbca firmy, bo są one na ręku przeciwników lub na stosie, który dopiero będzie sukcesywnie odkrywany/eksplorowany. Więc jeśli masz szczęście to masz 3-4 akcje i możesz doinwestować spółkę kupując jej akcje z własnej ręki. A co potem? No właśnie, w naszej grze, Michał miał najwięcej szczęścia, szybko zebrał chyba 60% udziałów jednej ze spółek (można mieć 100% udziałów w spółce, w końcu to dzika Afryka), ktoś miał 30% pozostałych i jego spółka miała szybko kasę na inwestycje.
W ten sposób Michał nam odleciał, trochę z powodu naszych błędów, trochę z powodu braku doświadczenia. Spróbujemy jeszcze raz, zagrać zgodnie z zasadami, z wiedzą którą już mamy.

Czy się przekonamy do dzikiej Afryki? Wiem jedno: na pewno kolejna gra będzie inna ?

DSC00254.JPGDSC00240.JPGDSC00249.JPGDSC00252.JPG

1 thought on “18Africa – first impressions”

  1. Nie będę krzyczał, ale największy babol, który zrobiliśmy to nieodrzucenie aż 3 firm. Zamiast 87 certyfikatów (wraz z prywatnymi) mieliśmy ich 114. To 31% więcej niż powinno być! Prawidłowo na początku powinno zostać rozdysponowanych między graczy 55,2% certyfikatów, u nas było to tylko 42,08%. Przez to losowość była przeogromna i Michał (ten z Olkusza) wyszedł szybko na prowadzenie, bo akurat jego akcje w przeważającej części były rozdysponowane między graczy (a szczególnie u niego). Dodatkowo założenie spółki to tylko certyfikat prezesa, więc niektórzy z nas mogli chomikować pozostałe akcje swojej firmy w decku, ujawniając je dopiero jak cena podskoczy, a jednocześnie móc wystartować drugą firmę (bo dwie uruchomione firmy z certyfikatami prezesa to 40% udziałów, a nie 60%). Fakt, że przez tą losowość nie będzie to w 100% osiemnastka jaką znamy, ale imho warto spróbować, bo niektóre mechaniki są ciekawe. Po drugiej, prawidłowej, rozgrywce pokuszę się o swoje podsumowanie 🙂

Leave a Reply