Ku przestrodze…

Po wpisach Elemele i Magole na blogu można odnieść wrażenie że gry z serii 18xx to ósmy cud świata. Po nich nie ma już nic. Żaden Feld, żaden Uwe, Chvatil czy ktokolwiek inny nie zrobił tyle co projektanci trzepiący kolejną osiemnastkę. Oczywiście chłopaki piszą że te gry mają wady ale na tyle lekko i tak nienachalnie że zanim skończymy je czytać to zaczynamy czytać kolejne peany. Z tym jednak trzeba skończyć. Ludzie powinni wiedzieć na co mają się przygotować. Muszą wiedzieć że gry z serii 18xx to nie tylko wielkie strategie. To też gry przy których z ludzi wychodzi drugie dno. Zresztą przeczytajcie sami…

Wakacje. Urlop. Znajomi. To ten czas. Czas w którym postanowiłem pokazać żonie (Ania) i koleżance (KaHa) 1846 (mąż koleżanki niestety nieplanszówkowy i nie, nie wiem co jest z nim nie tak. Niby normalny a jednak nie do końca 😉 ). Ja osiemnastki polubiłem odkąd zagrałem pierwszy raz w 1889. Nie zostanę fanatykiem jak Elemele, Magole czy Tolis ale obojętny też nie jestem. A kobiety też „nie-zielone” bo w planszówkowym świecie grały w niejedno i ciężkie tytuły im nieobce. W zasadzie nie ma nic co mogłoby zepsuć odbiór gry z wyjątkiem wyglądu bo jak powszechnie wiadomo gry z tej serii do najpiękniejszych nie należą. Ale…! Ale żona gra ze mną w Duck Dealera, Road&Boats czy inne szkarady a KaHa to już gra we wszystko co przyniosę Jej pokazać. Nie ma zagrożenia…

No więc nadszedł upragniony wieczór. Dzieci śpią a ja przystępuję do tłumaczenia zasad. Troszkę to trwa ale tłumaczenie każdej cięższej gry niestety trwa i tu nie ma litości. Trzeba przetrzymać i…. Udaje się. Nie ma lekko bo wspomagacze w postaci kawy się pojawiły ale po całym dniu na słońcu z dzieciakami które mają 2 stany: ADHD i większe ADHD mogę wybaczyć 😉

Foto1.jpg

No więc przystępujemy do gry. Faza 1 i zaczynamy zabawę z prywatnymi spółkami (ten element uprościłem na potrzeby pierwszej partii), teraz z pozostałej gotówki kupujemy spółki (nie skupię się na tym elemencie to za chwilę się przekonacie że to element bez znaczenia 😉 ). Kolejna część gry to budowa torów (tu też się nie zatrzymam 😉 ) a że w 1846 są dwie takie rundy to tym lepiej bo gra dynamiczniejsza jest. Po pierwszej budowie myślę że źle nie jest. Każdy coś tam próbuje. Każdy się stara… Hm… Druga runda budowy torów: ja na szybko co by nie zanudzić współgraczy; KaHa myśli… Myśli… Tak, to dopiero drugi tor ale koleżanka lubi sobie wszystko przemyśleć. Kolej na Anię ale… Ania śpi… Tak, kochani. Moja żona usnęła na siedząco zagrywając się w ten ósmy cud świata. Czy to wina słonecznej pogody? „Szybkiej” Kasi? Zbyt urokliwego tłumaczenia? Nie wiem. Niemniej zgodnie przyznaliśmy że musimy jeszcze zagrać ponownie. Tym razem pójdzie sprawniej bo tłumaczenia nie będzie więc godzinkę do przodu będziemy.

Minęły 2 dni… (w tym czasie poszły Ora et Labora i Dziedzictwo i nikt nie usnął 😉 ).

Gramy znowu. Dzieci standardowo śpią więc można pograć. Tym razem bez tłumaczenia, bez pytań. Siadamy i gramy (tutaj od razu napiszę iż o żadnej strategii mowy nie było ani z mojej strony ani KaHy czy Ani. Zgodnie z zaleceniem Magole pierwsza gra z serii 18xx ma być szybka i sprawna. I tak się staraliśmy robić. Lepiej odpuścić jedną grę i zyskać dwóch współgraczy, prawda?). Gramy kolejne rundy. Kupujemy pociągi, wypłacamy dywidendy albo i nie, budujemy tory czyli taki osiemnastkowy standard. Ja grzecznie pilnuję zasad aż wybija godzina 23.00 Niby nic ale skupmy się na mojej żonie. Śpi… Znowu… Na siedząco… Ja się poddałem. Dochodzimy do wniosku że Ona pójdzie spać a my skończymy „na szybko” oddając we władanie spółki Ani pod mój zarząd. Operowałem sobą jako sobą i sobą-Anią. Nie było lekko.

Foto2.jpg

Po północy wiedziałem że gra się nie skończy bo graliśmy dopiero trzecią rundę a ja miałem pomału dość. Zaczynałem nie ogarniać. Granie sobą nie było złe ale granie sobą-Ania to już wyczyn. Inne myślenie co by i sobie szkodzić albo przynajmniej za bardzo nie pomóc. Handlować między sobą pociągami. Kupować akcje, potem sprzedawać… Rzeź i tyle. A miała być jeszcze cała runda czwarta 😀 Grę skończyliśmy przed 1.00 dalej będąc w rundzie trzeciej. Czwarta nigdy nie nadeszła.

I to tyle. Reasumując wakacyjne granie mogę powiedzieć że 1846 to jedyna wakacyjna gra przy której ktoś usnął ale KaHa powiedziała że gra fajna i chętnie jeszcze zagra. Więc do statystyk Magole można dołożyć po jednej osobie na stronę fanów jak i tych zrażonych. Źle nie było choć zachowanie Ani dalekie jest od kulturalnego. Przynajmniej mogła udawać że nie śpi tylko myśli ale co zrobisz jak nic nie zrobisz i kto te kobiety ogarnie 😉

Ryu

Foto3.jpg

2 thoughts on “Ku przestrodze…”

  1. Zakup pociągów był taki – jak tylko się da – kupujemy więc raczej tutaj szło szybko. Może osiemnastki nie są dla Niej. Ja przeżyję do KaHa polubiała więc tragedii nie ma ?
    Niemniej na wyjeździe padły słowa bardzo ważne dla mnie od Ani kierowane do Kasi podczas Jej dłuższego namysłu: „jesteś gorsza niż Paweł” ?
    Co do bankructwa… Masz rację. Nie wpadłem na to ?

  2. Ryu, a jak u Was wyglądała kwestia zakupu pociągów? Bo jeśli spółki bardzo powoli wykupują pociągi, to gra się dłuży. My wczoraj zagraliśmy w 4 osoby i faza 2 nastąpiła bodaj już w drugiej rundzie operacyjnej. Może jeszcze nie wszystko spalone i z szybkimi graczami Twoja Ania nie uśnie? 😉

    A co do operowania spółkami jako Ryu-Ania 😉 to nie lepiej było zastosować w stosunku do jej spółki zasady bankructwa gracza?

Leave a Reply